Rozdział 4
Na lekcji ze Snap'em Ron nie mógł się w ogóle skupić. Przy robieniu eliksiru ominął cztery punkty i pomylił salamandrę z karaluchem.
-Może na zadanie domowe zadam ci, żebyś zrobił sobie wywar z melisy, co Weasly?
-Hmm..?
-Dodatkowe zadanie Weasly!- zagrzmiał Snape, a Ślizgoni ryknęli śmiechem.
***
Po lekcjach Harry podbiegł do Rona z zamiarem porozmawiania z nim (akurat przechodzili obok Cho i Harry do niej pomachał, a ona się miło do niego uśmiechnęła).
-Ron co jest?
-Nic.
-Gdzie ty idziesz?
-Idę do pokoju, spać.
-A co z kolacją?
-Nic. Rano zjem śniadanie- odpowiedział z naburmuszoną miną i powlókł się powoli po schodach prowadzących do wieży Gryffindoru.
Harry patrzył jeszcze chwilę za nim, a następnie poszedł do Wielkiej Sali.
***
-Hermiono, z Ronem jest coś nie tak.- powiedział siadając obok niej przy stole.
-Wiem i zaczyna mnie to niepokoić. Ostatnio zauważyłam, że na mój widok Ron ciągle się rumieni.
-Może się w tobie zakochał...- rozmyślał Harry.
Hermiona, gdy usłyszała ostatnie słowo, pchnęła Harry'ego tak mocno, że o mało nie spadł z ławki.
-Nie bądź śmieszny- powiedziała- Ron i ja... To niemożliwe!- ten ostatni wyraz jakoś dziwnie zaakcętowała oraz w figlarny sposób przewróciła oczami.
Po kolacji spokojnie, wraz z Harrym, wróciła do dormitorium.




