Rozdział 5
Następnego dnia Ron postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Akurat gdy zszedł schodami do pokoju wspólnego zobaczył Hermione siedzącą przy stoliku.
-Cześć Hermiono- przywitał się
-O cześć Ron... Widzę, że wstałeś dzisiaj prawą nogą, nie to co wczoraj- to ostatnie powiedziała tak cicho, że chłopak musiał się nachylić, żeby cokolwiek usłyszeć.
-Yyy...Hermiono?- zaczął się jąkać- Mogłabyś mnie...poduczać z zakląć?
-Ja..?
-Tak.
-No dobra- odparła- Kiedy chcesz zacząć?
-Najlepiej dzisiaj.
-To może się spotkamy o 3.00 przy stawie- zaproponowała- mamy dzisiaj taki piękny dzień.
-Ok!- rzucił już tylko przez ramię i pognał do Wielkiej Sali.
Gdy już wszedł zastał Freda i Georga oraz Ginny rozmawiających z Harry'm.
-Ron, czy to prawda, że podoba ci się Hermiona?- zapytał go Fred gdy już dosiadł się do nich.
On natomiast zignorował to pytanie i zaczął przyrządzać płatki.
-Ziemia do Rona, Ron do Ziemi- powiedziała Ginny i pomachała bratu przed oczami ręką.
-Czego?
-To prawda, że Hermiona ci się podoba?- spytał delikatnie Harry.
-Co?! Nie!- oburzył się Ron.
-Ale rumienisz się na jej widok...
-Nie prawda!
-Prawda Ron.
-Czego wy ode mnie chcecie?
-Chcemy, żebyś przyznał, że bujasz się w Hermionie- powiedział George.
-Dajcie mi spokój- odsunął miskę i wyszedł z Wielkiej Sali.
W dormitorium spotkał dziewczynę.
-Hermiono, zagrałabyś ze mną w szachy?
-Dobra, ale na dworze i przy okazji weżniemy książki, to będziemy mogli się wcześniej pouczyć- powiedziała i (obładowana książkami) udała się na dwór. Ron ruszył za nią.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Po dłuższym czasie spędzonym na graniu w szachy przeszli do zakląć. Ron złapał dużą żabę i zaczął ćwiczyć zaklęcie uciszające.
-Bardzo dobrze- powiedziała dziewczyna z uśmiechem- Spróbujmy jeszcze raz. Liczę do trzech: raz.., dwa.., trzy!
-Silencio!- zawołał chłopak celując w płaza, a on od razu przestał skrzeczeć.
-Świetnie, robisz duże postępy- oznajmiła- Na dziś to wystarczy, wracajmy do zamku na obiad.
-Dobrze.
Zaczęli iść w stronę zamku , a w międzyczasie rozmawiali o różnych rzeczach. Ron dowiedział się, że jego przyjaciółce marzy się przejażdżka na miotle, więc zaproponował jej, że w zamian za naukę nauczy ją latać na miotle. Gdy to usłyszała, Hermiona, zaczęła skakać z radości.
-Cześć Hermiono- przywitał się
-O cześć Ron... Widzę, że wstałeś dzisiaj prawą nogą, nie to co wczoraj- to ostatnie powiedziała tak cicho, że chłopak musiał się nachylić, żeby cokolwiek usłyszeć.
-Yyy...Hermiono?- zaczął się jąkać- Mogłabyś mnie...poduczać z zakląć?
-Ja..?
-Tak.
-No dobra- odparła- Kiedy chcesz zacząć?
-Najlepiej dzisiaj.
-To może się spotkamy o 3.00 przy stawie- zaproponowała- mamy dzisiaj taki piękny dzień.
-Ok!- rzucił już tylko przez ramię i pognał do Wielkiej Sali.
Gdy już wszedł zastał Freda i Georga oraz Ginny rozmawiających z Harry'm.
-Ron, czy to prawda, że podoba ci się Hermiona?- zapytał go Fred gdy już dosiadł się do nich.
On natomiast zignorował to pytanie i zaczął przyrządzać płatki.
-Ziemia do Rona, Ron do Ziemi- powiedziała Ginny i pomachała bratu przed oczami ręką.
-Czego?
-To prawda, że Hermiona ci się podoba?- spytał delikatnie Harry.
-Co?! Nie!- oburzył się Ron.
-Ale rumienisz się na jej widok...
-Nie prawda!
-Prawda Ron.
-Czego wy ode mnie chcecie?
-Chcemy, żebyś przyznał, że bujasz się w Hermionie- powiedział George.
-Dajcie mi spokój- odsunął miskę i wyszedł z Wielkiej Sali.
W dormitorium spotkał dziewczynę.
-Hermiono, zagrałabyś ze mną w szachy?
-Dobra, ale na dworze i przy okazji weżniemy książki, to będziemy mogli się wcześniej pouczyć- powiedziała i (obładowana książkami) udała się na dwór. Ron ruszył za nią.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Po dłuższym czasie spędzonym na graniu w szachy przeszli do zakląć. Ron złapał dużą żabę i zaczął ćwiczyć zaklęcie uciszające.
-Bardzo dobrze- powiedziała dziewczyna z uśmiechem- Spróbujmy jeszcze raz. Liczę do trzech: raz.., dwa.., trzy!
-Silencio!- zawołał chłopak celując w płaza, a on od razu przestał skrzeczeć.
-Świetnie, robisz duże postępy- oznajmiła- Na dziś to wystarczy, wracajmy do zamku na obiad.
-Dobrze.
Zaczęli iść w stronę zamku , a w międzyczasie rozmawiali o różnych rzeczach. Ron dowiedział się, że jego przyjaciółce marzy się przejażdżka na miotle, więc zaproponował jej, że w zamian za naukę nauczy ją latać na miotle. Gdy to usłyszała, Hermiona, zaczęła skakać z radości.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz